15 marca 2016

Prolog

Aelin

Kiedy przyszedł mój list z Hogwartu nikt nie był zaskoczony.
Pamiętam, że to był dzień jak co dzień: kolejny słoneczny poranek w naszym białym domku, tak samo wpadające do kuchni promienie słoneczne i to samo świeże powietrze. Już od jakiegoś czasu tata chodził niespokojnie blisko drzwi, jakby bał się, że jego córka cudem okaże się niemagiczną osobą, której nikt nie będzie chciał uczyć. Mama natomiast z ogromną pewnością siebie zerkała na niego z przyganą znad Proroka Codziennego, od czasu do czasu poruszając różdżką, która sterowała mopem i łopatką od jajecznicy, mając wszystko pod kontrolą.
- Siadaj do stołu, kochanie - powiedziała i przewróciła oczami, kiedy tata wzdrygnął się, słysząc odgłos helikoptera. - Jeszcze nie widziałam, żeby pocztę roznosiły maszyny.
Tata uśmiechnął się do niej z roztargnieniem i przechodząc obok poczochrał mi włosy.
Z całej rodziny tylko ja nie dostałam jeszcze listu: byłam najmłodsza i ostatnia, co chyba bardzo martwiło tatę, który bał się tego, że dorastam i wkrótce opuszczę dom. W każdym razie mój rychły wyjazd do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart był czymś oczywistym: to domu, do którego miałam zostać przydzielona najbardziej się bałam. Praktycznie wszyscy członkowie mojej rodziny trafiali do Gryffindoru - przynależność do innego domu wydawała się wręcz zdradą albo czymś nienormalnym. Myśl o tym, że mogłabym zostać Ślizgonką traktowałam jako jeden wielki koszmar.
Chociaż nie można było nazwać mnie cichym dzieckiem, tamtego ranka właściwie tylko milczałam i podskakiwałam w miejscu niczym mała piłka. Moje podekscytowanie i zdenerwowanie sięgało granic możliwości. Chociaż widziałam wcześniej listy z Hogwartu mojej mamy i rodzeństwa ukryte na strychu, nadal nie mogłam doczekać się widoku mojego. Zastanawiało mnie nawet jaka sowa mi go dostarczy. Wyobrażałam sobie tysiące możliwości: to, że mój list zamoknie w nawałnicy, zginie albo zostanie skradziony przez tajne służby mugoli i nikt nie przyśle mi nowego.
Najzabawniejsze jest jednak to, że list przyniosła po prostu najzwyklejsza płomykówka, która upuściła go tuż przed drzwiami. Mało co nie wybuchłam z podekscytowania, tata ze strachu i ulgi, a mama z radości. I wtedy właśnie na schodach pojawił się Brian.
- Co tam, młoda? Przysłali ci już list? - Wychylał się zza poręczy. - Pamiętaj tylko, że jeśli nie trafisz do Gryffindoru, tata cię wydziedziczy - wyszczerzył zęby w uśmiechu i zniknął na górze.
- Nie słuchaj go, kochanie - powiedziała mama, ale było już za późno. Cały mój entuzjazm jakby się ulotnił i zostały tylko wątpliwości. Czy sobie poradzę? Czy trafię do Gryffindoru? Czy jestem na to wystarczająco odważna?
Tata chyba dostrzegł mój smutek, bo próbował uratować sytuację. Uklęknął przede mną z listem w dłoni i spojrzał mi w oczy.
- Pamiętaj Ali: nieważne co się stanie, my zawsze będziemy przy tobie. Nawet, jeśli w liście napisane jest, że jesteś charłakiem.
- Dan - upomniała go mama z uśmiechem. - Przecież wiesz, że to niemożliwe, by pisali takie rzeczy w liście...
Ale ja nie miałam nic przeciwko jego słowom. Właściwie zrobiło mi się cieplej na sercu i wszytko już było w porządku.
Trzymałam w dłoni swój własny list z Hogwartu i nie zamierzałam zaprzepaścić tej szansy.
Nie przeszkadzało mi nawet to, że reszta mojego rodzeństwa wpadła kilka minut później do kuchni, wywołując taki sam hałas, jak codziennie rano, psując tym całą magiczną atmosferę.

Bruno

List z Hogwartu pojawił się w moim pokoju sześć lat temu. Nie pytajcie, w jaki sposób, bo sam tego nie wiem. Po prostu otworzyłem kopertę i przeczytałem o co chodzi. Szczerze, to w pierwszej chwili myślałem, że to żart tych klasowych geniuszy. Ale po chwili doszedłem do wniosku, że oni są zbyt głupi na wymyślanie takich rzeczy. Treść listu była dość dziwna, bo informowała o przyjęciu mnie do jakiejś szkoły magii i innych takich głupot. Miałem dziesięć lat i nie wierzyłem w takie rzeczy. Po śmierci ojca cztery lata wcześniej, przestałem wierzyć w jakąkolwiek magię. Kojarzyła mi się z ojcem. A skoro on zniknął z mojego życia, to ona też. Zostawiłem ten list gdzieś w kuchni i poszedłem do szkoły. Jednak gdy wróciłem do domu, mama już czekała na mnie, zresztą jak zawsze. Usiedliśmy przy kuchennym stole i zaczęliśmy normalną rozmowę o mojej szkole i jej pracy. Nie spodziewałem się, że mama poruszy temat listu. Myślałem, że sam jej wszytko powiem.
- Bruno, posłuchaj... - zaczęła. - Ciężko mi jest o tym mówić,  ale najwyższa pora żebyś się o tym dowiedział... - Patrzyłem na nią i cierpliwie czekałem na to, co chce mi powiedzieć. - Twój ojciec nie był zwykłym człowiekiem. Był... czarodziejem. Tak, kochanie. Wiem, że trudno ci będzie się z tym pogodzić... Mi zajęło to sporo czasu. Poznałam się z twoim tatą przypadkiem... - I tak usłyszałem dobrze znaną mi historię o tym, jak rodzice się poznali i pokochali. Tym razem pojawiły się jednak dziwne słowa. Patrzyłem, jak mama zaczyna płakać pod wpływem powracających wspomnień. Ale w końcu nie wytrzymałem.
- Dobrze, mamo... Ale o co chodzi z tym  listem?
- Synku, bo istnieje pewna szkoła dla wyjątkowych osób. To właśnie jest ten cały Hogwart. Szkoła, w której nauczysz się posługiwać magią... Twój tata też chodził do tej szkoły...
- Mamo, ale magia nie istnieje! To wszystko jest wymyślone dla dzieci! Nie traktuj mnie jak dziecko! Mam już dziesięć lat!
W końcu jednak wylądowałem w Hogwarcie. I uwierzyłem w magię.






12 komentarzy:

  1. PIERWSZY KOMENTARZ POZDRAWIAM WSZYSTKIE JEDNOROŻCE <3

    Aelin jest moją crush girl już na początku>>>
    Mam takiego tatke, jak czeka na moje oceny :P
    Ogólnie Bruno wyobrażam sobie jak Bruno Marsa, wiem mądrze :')
    Czekam aż napiszecie dalej, macie follow <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie się zaczyna,czekam na więcej :D życzę weny i zapraszam do siebie:http://1inside1.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  3. Super prolog! Z niecierpliwością czekam na rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! CzekM na kolejny :)) Zapraszam do mnie ---> pierwsze rozdziały są beznadziejne :/

    http://zakazaneuczucie-dramione-hansy-i-inne.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejka hej. Trafiłam do Ciebie całkiem przypadkiem, dzięki grupie na fejsie ;) Ach, jednak jakieś sensowne opowiadania jeszcze tam publikują, jakie to szczęście <3
    Myślałam z początku, że będzie to jedno z najzwyklejszych opowiadań, ale bardzo pozytywnie zaskoczyłaś mnie i z tym przepięknym wyglądem, prostym, ale magicznym zarazem, jak i z ciekawą formą prologu. Spodobało mi się, naprawdę. Od razu wciągnęłam się w magiczną akcję i doskonale rozumiałam odczucia bohaterki. Chociaż z początku, po pierwszym zdaniu stwierdziłam, że może brakować Ci przecinków w kilku miejscach, to potem nagle zrobiło się ich nawet aż za dużo w niektórych momentach xD Ale nie mam siły ich wymieniać, więc powiem tylko o pierwszym zdaniu :P
    "Kiedy przyszedł mój list z Hogwartu nikt nie był zaskoczony." - przed "nikt" należałoby postawić przecinek :P
    I muszę niestety wspomnieć, że w kilku momentach pisałaś tak, jakby brakowało Ci jednego, kluczowego słowa.
    Z perspektywy Aelin podobało mi się strasznie, choć nie wiem czemu, kiedy dostała ten list w końcu, a nagle cała atmosfera ulotniła się z powodu rodzeństwa. To było takie, kurcze... Ze względu na przedstawienie tej zwyczajności strasznie mnie chwyciło za serduszko :D
    Ale w perspektywie Bruna zabrakło mi strasznie jakichś opisów sytuacji przy dialogach, bo wydają mi się one takie suche i czytało mi się trochę nijako, jakby bohaterowie stali naprzeciwko siebie i w ogóle się nie ruszali, ani nie wyrażali żadnych emocji :/
    Mimo wszystko, pomysł masz i to nietypowy. Nie jak te blogi Potterowskie, które miałam okazję czytać. Wszystkie sprawiają wrażenie do siebie bardzo podobnych, a mało kiedy chociażby jednym durnym elementem się wyróżniają, jakimś głupim, ale jednak.
    Polecam zastosować akapity, bo tekst wydaje mi się zbyt jednolity i nie jest przejrzysty. Kilka spacji, kopij wklej i po sprawie i wszystko wygląda o wiele ładniej :P

    Gdybyście chciały - tak, dopiero teraz sobie przypomniałam, że jest Was dwie tutaj XD - to zapraszam na mojego skromnego bloga ;)
    http://further-life.blogspot.com/

    Obserwuje i będę śledziła dalej ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję w imieniu nas obu za szczerą opinię :) Toż to informację na wagę złota! Pisząc dalej, przeanalizuję mój tekst pod względem "suchości" ;)
      A na bloga oczywiście wejdę :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. To mi też wypada podziękować <3
      Niestety, z przecinkami mam problem :/
      A akapity były, tylko coś je zjadło: to często zdarza mi się na bloggerze :(
      W każdym razie jeszcze raz dziękuję za komentarz i oczywiście wpadnę do ciebie <3

      /Endżi

      Usuń
  6. Czo tak długo z tym rozdziałem ;-; Ja chcę już od dawna! :<

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy